sobota, 14 kwietnia 2012



Kiedyś w ogóle nie interesowałem się historią Piaseczna, a wszystko zaczęło się dość przypadkowo  W sierpniowe popołudnie 1968 roku wracałem z pracy do domu. Kiedy szedłem ul. Kościuszki, zatrzymał mnie starszy pan z laską i spytał się, czy mieszkam w Piasecznie. Odpowiedziałem z dumą, że nie tylko tu mieszkam, lecz także urodziłem się w tym mieście. Mężczyzna przedstawił się i okazało się, że jest emerytowanym profesorem Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Poprosił, żebym mu coś opowiedział o historii Piaseczna, a mnie wówczas zatkało, bo wstyd przyznać, ale nic o niej nie wiedziałem. Profesor odparł, że to wielka szkoda, bo każdy mieszkaniec powinien znać historię swojego rodzinnego miasteczka i zaproponował, żebym wziął sobie to do serca. Pożegnał się ze mną i odszedł, a ja jeszcze przez jakiś czas zatrwożony stałem bez ruchu na ulicy. Przypomniałem sobie, że jeszcze przed wojną, w 1934 roku, na 500-lecie przyznania Piasecznu praw miejskich mój ojciec dostał monografię miasta Jana Żmudzińskiego „Piaseczno miasto królewskie i narodowe 1429-1933”. Natychmiast odszukałem tę książkę, zacząłem ją czytać i wtedy połknąłem bakcyla , od tego momentu nie tylko zaczął interesować się dziejami miasta, lecz także zacząłem gromadzić pamiątki, fotografie, dokumenty oraz zapisywać wspomnienia mieszkańców. Na przełomie kilkudziesięciu lat oddałem się całym sercem miastu, spisałem monografie, jestem autorem ponad 150 wspomnień napisanych wierszem. Jednak zarówno wierszy, jak i monografii, nie udało się opublikować z powodu braku funduszy. Dlatego postanowiłem utworzyć bloga, na którym będę mógł podzielić się z Państwem moją pasją.